czwartek, 30 grudnia 2010

Duża Litera vol.2

Telewizja TVN, której "Fakty" uchodzą za najlepszy program informacyjny między Odrą a Bugiem, podała dzisiaj sensacyjną wiadomość: w Pekinie otwarto jednocześnie pięć nowych linii metra. Niesamowity news! Widzowie zastygli przed ekranami w pozycji pieska preriowego oczekując ekscytującego materiału o hipernowoczesnym "sabłeju" made in China. Bo Chiny, jak wiadomo, nas zarazem fascynują i przerażają. Bo kupując parę tanich tenisówek w Tesco, kręcimy głową na myśl o tym, że naród produkujący takie badziewie lata w kosmos, jeździ koleją w Himalaje i ma chęć, by rządzić światem .

Niestety, zamiast pekińskich tuneli zobaczyliśmy niezłomnego Macieja Mazura, który pospacerował wzdłuż placu budowy drugiej linii warszawskiego metra, by pokazać że u nas robota stoi. Mazur, człowiek o twarzy poczciwca, po wyrzuceniu Tomasza Sianeckiego, robi w Faktach za specjalistę od 'luzackich' newsów, bo ktoś z wydawców wmówił mu, że ma poczucie humoru. Niestety, o nowiutkim pekińskim metrze, które zapewne jest arcydziełem myśli technicznej, w materiale redaktora Mazura nie było NIC.

I właśnie dlatego naszą wirtualną nagrodą Dużej Litery chcielibyśmy uhonorować Witolda Szabłowskiego, autora poruszającego reportażu o ludziach, którzy próbują nielegalnie dostać się do Unii Europejskiej poprzez Turcję. Za to, że nie zrobił tego reportażu zza biurka, wzorem bystrzaków z "Faktów" TVN, tylko ruszył do Turcji (a język zna) by na miejscu przyjrzeć się brutalnemu biznesowi przemytu ludzi.

We wrześniu 2003 morze wyrzuciło na turecki brzeg ciała 24 imigrantów, najprawdopodobniej z Pakistanu. Turcy byli wstrząśnięci. To była największa tragedia na ich morzu od lat.


Tymczasem był to tylko zwiastun tego, co miało nadejść. Już trzy miesiące później 60 ludzi utonęło w drodze na Rodos. Byli wśród nich Irakijczycy, Afgańczycy i Jordańczycy. Była też kobieta z 10-letnią córeczką.


Po tej katastrofie turystyczne kurorty zatrudniły ludzi, którzy w granatowych spodniach szukają ciał, by nie znaleźli ich turyści.

Złota Kolekcja vol.1

Rok 1998, bardzo jeszcze wtedy amerykański Janusz Głowacki opowiada dziennikarzom Gazety Wyborczej swoje barwne życie w konwencji "prawdziwego zmyślenia" Hłaski. Przepyszne czytadło, w którym anegdotka goni anegdotkę.

W SPATiF-ie wymyślaliśmy sceny do "Rejsu". Układaliśmy z Markiem Piwowskim i Maklakiewiczem monolog o filmie polskim i od razu zapisywałem go na serwetkach. Himilsbacha tam nie wpuszczano. Miał szlaban. Do SPATiF-u przychodzili także Amerykanie. Kiedyś przyprowadziłem Johna Dartona, korespondenta "New York Timesa", który potem dostał Pulitzera za relacje z Polski ze stanu wojennego. Nie było wolnych miejsc, więc spytałem Minkiewicza, czy można się przysiąść. On na to: "Powiedz temu Amerykaninowi, że jak nie przyszedł w 1945, to teraz niech wypierdala". W SPATiF-ie można było sprzedać dolary. Legendarny szatniarz, pan Franio, miał przy sobie niewiarygodne ilości pieniędzy. Później wynajął kogoś w szatni do podawania palt, bo jemu już się nie chciało. On tylko wymieniał dolary na złotówki.

wtorek, 28 grudnia 2010

Tak pisze najlepszy dziennikarz w Polsce

Najnowszy reportaż Artura Domosławskiego, laureata tegorocznej nagrody Grand Press. Tematyka wciąż ta sama - egzotyka Ameryki Łacińskiej. Tym razem Domosławski wybrał się do centrum meksykańskiego ośrodka kultu Świętej Śmierci, patronki biedoty, drobnych przestępców i płatnych morderców.

Taki kult mógł narodzić się tylko wkulturze powszechnej nielegalności. W Meksyku wszyscy robią coś nielegalnego: politycy kradną, kwitnie handel narkotykami, nawet uliczni sprzedawcy pracują nielegalnie. Sam kult też jest nielegalny: meksykański rząd zabronił czcić Świętą Śmierć, bo to część kultury występku. Jednak nikt nikogo nie ściga za modlitwy.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Strefa mroku

Andrzej Stankiewicz i Piotr Śmiłowicz o tym, że Zbigniew Ziobro, człowiek uchodzący w polskiej polityce za naczelnego manipulatora, jest narzędziem w sprawnych rękach młodszego brata. Witold Ziobro z pozoru jest zaledwie anonimowym eurourzędnikiem w Brukseli, ale tak naprawdę planuje i obmyśla niemal wszystkie posunięcia swego sławnego brata. Gdy działają wspólnie, Witold i Zbigniew Ziobro są jak yin i yang:


Otwarty, łatwo nawiązujący kontakty i błyskotliwy 33-letni Witold jest dla zamkniętego, kostycznego i nieufnego 40-letniego Zbigniewa nieoceniony. Podpowiada, jak działać, i podsuwa swoich ludzi. Jest jego politycznym mózgiem. Sprawniejszy intelektualnie, silniejszy psychicznie i znacznie bardziej doświadczony w politycznych gierkach. Pozostaje w cieniu, ale to on ma kluczowy wpływ na wszystkie decyzje brata.  
  

Ojciec chrzestny

Obszerny portet Nicka Dentona, twórcy takich serwisów internetowych jak Gawker czy Gizmodo, człowieka, który zrobił więcej niż ktokolwiek inny dla przemiany blogosfery z niszy opanowanej przez cierpiących na grafomanię odmieńców w prężną gałąź medialnego biznesu, w którym liczą się oglądalność i przychody reklamowe.

Denton opinię ma nienajlepszą choć, jak twierdzą niektórzy, sam ją wykreował:
There exists in the collective media mind a caricature of Denton as an evil, soulless, Machiavellian puppeteer: the Wizard of Blogs. (...) From reading Gawker, I had learned that Denton is not just a terrible employer but one of “New York’s worst,” as well as an unapologetic liar and the kind of person who leaves his own party early in search of a better one.


Nawiasem mówiąc: dlaczego w polskich mediach pisanych nie sposób odnaleźć tak obszernych materiałów? Dziennikarzom nie chce się pisać (z doświadczenia wiemy, że z tym raczej nie ma problemów) czy redaktorom redagować (to już prędzej)? A może wydawcom nie chce się drukować długich tekstów, bo wychodzą z założenia, że czytelnik to kretyn, który potrafi za jednym zamachem zrozumieć tylko pięć akapitów więc lepiej nie zmuszać go do wysiłku?

czwartek, 23 grudnia 2010

Dwa światy

Śledczy kawałek z The Daily Telegraph opisujący niewyjaśnione do dzisiaj morderstwo prostytutki ze Sztokholmu. Ta sprawa, dziwna i pełna niejasności, wciąż nie daje spokoju Szwedom. Jej ujawnienie w latach 80. przekreśliło marzenia o spokojnym, dostatnim i poukładanym jak ciuchy w Marks&Spencer's szwedzkim społeczeństwie i rzuciło światło na brudy, którymi dwie dekady później zajął się Stieg Larsson w swojej przebojowej trylogii kryminalnej "Millennium".

I, dla porównania, pokaz siły polskiego dziennikarstwa: Wojciech Orliński, bardzo dobry dziennikarz, niemal równie dobry felietonista oraz zapalony bloger, pojechał do Szwecji, by wędrować po Sztokholmie śladami Stiega Larssona. Niestety, wrócił z niczym.

wtorek, 21 grudnia 2010

Biała armia

Roman Frister z Polityki bada, co można kupić będąc Arabią Saudyjską i mając do wydania 67 miliardów dolarów. Podpowiedź: chodzi o jednostki specjalne i sprzęt dla nich.


Saudyjskie siły zbrojne otrzymają w ciągu najbliższych lat 82 bombowce F-15SA, 60 helikopterów typu Apache, a także najnowocześniejsze bomby JDAM, naprowadzane na wybrane cele w każdych warunkach atmosferycznych. Do tego flotylla szybkich statków z wyrzutniami rakiet, które patrolować będą wejście do Zatoki Perskiej. Zakłady Lockheed-Martin usprawnią 70 samolotów F-15, nabytych przez Arabię Saudyjską przed kilkoma laty. Rozważana jest także opcja zakupu kilku eskadr F-35, produkowanych wspólnie przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię.

Chłopcy lubią zabawki. Zwłaszcza duzi chłopcy.

Układ zbiorowy

Tomasz Grynkiewicz przygląda się Andrew Masonowi, twórcy Groupona, serwisu internetowego oferującego zniżki na rozmaite usługi – od sushi, przez paintball po zabieg czekoladowy (cokolwiek może to znaczyć). Powiedzieć, że Mason miał dobry pomysł, to nie powiedzieć nic. Ten człowiek trafił w dziesiątkę i podobno obecnie stać go na to, by odrzucać oferty składane przez właścicieli Google'a!

Groupon ma setki naśladowców na całym świecie (w Polsce - co najmniej kilku) a mimo to biznes Masona kręci się świetnie.

Groupon przychody miał od pierwszego dnia. Zyski - już po... siedmiu miesiącach. Dziś jest jedną z najszybciej rosnących spółek na świecie, w tym roku przychody mają przekroczyć pół miliarda dolarów. Mało kto w historii może pochwalić się podobnym tempem.

Z tym światem to chyba red. Grynkiewicz przesadził, ale wśród internetowych startupów Groupon jest w tej chwili megagwiazdą.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Czwarta władza

A skoro wspomnieliśmy temat wojny w Afganistanie: amerykańskie media rozprawiały się już z dużo potężniejszymi figurami od naszego wojowniczego ministra Klicha. Pół roku temu amerykański magazyn Rolling Stone ukrzyżował czterogwiazdkowego generała Stanleya McChrystala, wówczas głównodowodzącego międzynarodowymi siłami w Afganistanie.

Pieski wojny

Armia amerykańska zadarła z polskim ministrem obrony Bogdanem Klichem. I szybko przekonała się, że podskoczyła niewłaściwemu człowiekowi. Przepraszali już generałowie John F. Campbell z Dowództwa Regionu Wschód w Afganistanie i sam generał David Petraeus, głównodowodzący siłami międzynarodowymi w tym kraju. Wszystko przez ten tekst z tygodnika Time, w którym wysocy rangą wojskowi z US Army żalą się, iż polskie wojsko pojechało do Afganistanu na wypoczynek, a nie na wojnę.

Parę fragmentów w tym krótkim w sumie tekście mrozi krew:
At the handover ceremony, the Poles flew a Russian-made HIND gunship, the kind with which the Red Army had terrorized the Afghan countryside in the 1980s, over a reviewing stand full of elderly Afghans, who "turned white" from shock, according to one officer.

niedziela, 19 grudnia 2010

Pisarz, pisarz

Nie ma osoby, która przeczytałaby "Warunek" Eustachego Rylskiego i nie poczułaby się zmiażdżona przez porażającą perfekcję każdego ze zdań tej świetnej książki. Wywiady Rylskiemu udają się nieco gorzej, ale i tak warto przeczytać, co ten modny pisarz ma do powiedzenia na temat polskiej literatury - obecnej i tej sprzed lat.

Wścieka to moją żonę, wydawcę i wielu kolegów, ale mnie się podoba Masłowska. Uważam, że jest bardzo utalentowana. Poza tym bardzo lubię Janusza Głowackiego. Wymieniam więc zupełnie różnych pisarzy. Podobno Głowacki napisał teraz świetną książkę o Kosińskim. Lubię Stasiuka, nawet w jego gorszych rzeczach. Zawsze czekam na nowe książki Hanny Krall i nigdy mnie one nie zawodzą. Szanuję Marka Nowakowskiego za nie uleganie modom. Nie jest z polską prozą tak źle, jak się o niej pisze.

piątek, 17 grudnia 2010

Fabrykant świata

Portret Terry'ego Gou, twórcy i prezesa tajwańskiego koncernu Foxconn, który produkuje m.in. iPhone'y i iPody. Skryty i unikający prasy Gou, którego majątek Forbes szacuje na sześć miliardów dolarów, to postać niejednoznaczna. Dla jednych jest biznesowym geniuszem, który rozkręcił elektroniczne imperium zatrudniające blisko milion osób. Inni nazywają go cynicznym wyzyskiwaczem wyciskającym ludzi niczym cytrusy – w 2010 roku czternastu chińskich pracowników Foxconnu popełniło samobójstwo.

Niezależnie od kontrowersji związanych z jego osobą, kariera Gou jest fascynująca:
The colossus that Gou (pronounced "Gwo") runs today started with a $7,500 loan from his mother. His first world headquarters was a shed he rented in 1974 in a gritty Taipei suburb called Tucheng, which means Dirt City in Mandarin. Gou, then 23, had done three years of vocational training and served in the military. He then worked for two years as a shipping clerk, where he got a firsthand view of Taiwan's booming export economy and figured he ought to stop pushing paper and get into the game. 

czwartek, 16 grudnia 2010

Spokojny Szwajcar

Sylwetka Bruno Ganza, szwajcarskiego aktora, który pracował z Wendersem, Herzogiem, Kinskym i Coppolą, włada pięcioma językami i jest żywą legendą niemieckiej sceny teatralnej. Wszyscy zapamiętali go jako bezsilnego Adolfa Hitlera miotającego się jak ranne zwierzę po berlińskim bunkrze w "Upadku" Olivera Hirschbiegla. A ściślej - jako Hitlera pomstującego na brak dobrego elektro w Warszawie.

O przygotowaniach do roli Hitlera Ganz mówi tak:

Początkowo założyłem, że trudno Hitlera naśladować, trzeba pójść w satyrę, przerysowanie. Tak jak Chaplin. Ale potem pomyślałem, że nie jestem Chaplinem i muszę znaleźć własny sposób na rolę. Zwłaszcza że pierwszy raz w życiu grałem postać autentyczną. I to na dodatek człowieka, którego wizerunek znany jest każdemu..

Boski pierwiastek

Andrzej Kublik o tym, dlaczego następna wojna światowa będzie toczyć się nie o dostęp do wody pitnej (to czeka nas nieco później), ale o metale rzadkie. I dlaczego starcie to wygrają Chińczycy.

Opisanie świata

Andrzej Stasiuk wrócił z nową książką a wraz z jej premierą rozwiązał się worek z wywiadami. Pisarz zaliczył TVN24, był w TokFM, trafił też do Wyborczej.
Rozmowa jest długa jak kolejka po darmowe karpie, ale wciągająca. Sporo w niej ciekawych myśli: 
Ja nie oglądam telewizji, nie szukam specjalnie wiadomości o tym, co się w Polsce ostatnio dzieje. A dzieje się głównie polityka, która zubaża nam świat. Nie jest warta uwagi. Nie może wypełniać każdego dnia i wszystkich gazet, bo to jest horror umysłowy. Cały czas te same twarze, które mówią to samo, głupio najczęściej. Ja się na to nie godzę. Życie jest ciekawsze, potężniejsze, bardziej przejmujące niż to, co oni opowiadają. Tęsknię za ich kompletną nieobecnością tak jak w krajach skandynawskich. Są, ale ich nie ma.

środa, 15 grudnia 2010

Duża Litera cz.1

Prestiż nagrody Grand Press i dotychczasowe dokonania czcigodnego dżiury zachęciły nas do tego, by zdecydować się na bezczelny plagiat i przyznawać własne nagrody. Zatem - rusza nasz wirtualny konkurs dla dziennikarzy prasowych, nazwany przez nas Dużą Literą (ang. Grand Letter Prize).

Na początek coś, co szanowna komisja Grand Pressa łaskawie pominęła, czyli sport. Nagrodę otrzymuje Wojciech Staszewski, autor tego wywiadu. Przede wszystkim za to, że nie starał się być Moniką Olejnik i po prostu pozwolił swojemu rozmówcy opowiadać. Panie Wojtku, nagrody rzeczowe w postaci zupki chińskiej (o smaku złoty kurczak) oraz zestawu kadzidełek (o zapachu nieokreślonym) do odebrania w siedzibie redakcji. Szczegóły do ustalenia. No i jeszcze raz dziękujemy za zajmującą rozmowę z Wiktorem Archutowskim, człowiekiem, który w świecie wielkiego tenisa porusza się z gracją sytego lwa.

Grand Pressy

No to sobie poczytajmy, jak piszą najlepsi dziennikarze, laureaci tegorocznych nagród miesięcznika Press.

Najlepszy wywiad,

Najlepszy tekst specjalistyczny,

Najlepszy reportaż,

Najlepszy tekst publicystyczny,

Najlepszy tekst śledczy.

Rzeczywiście nie ma lepszych?

Braterstwo krwi

Andrzej Stankiewicz i Piotr Śmiłowicz z Newsweeka piszą o Ludwiku Dornie, człowieku, który wykonał polityczne salto mortale, wylądował twarzą w błocie i zapewnia, że wszystko jest porządku.

Teskt pełen jest pikantnych fragmentów, zawiera nawet otwarte uszczypliwości pod adresem jednego z głównych "wymiataczy" w PiS.

Dorn zorientował się, że ekipa Kluzik-Rostkowskiej go nie chce, kiedy nie został poinformowany, iż powstanie klub PJN. Rozpoczął rozmowy z PiS. Negocjacje były przeprowadzone w sposób dworski, bo„sułtan” Kaczyński nie spotkał się ze skruszonym „wezyrem” osobiście. Ofertę – drugie miejsce na liście PiS w okręgu podwarszawskim – przekazał za pośrednictwem „eunucha” Mariusza Błaszczaka, szefa klubu PiS.

wtorek, 14 grudnia 2010

Vargozaur

Krzysztof Varga o tym, dlaczego nie założył (i nie założy) profilu na Facebooku. Naszym zdaniem - w tej chwili felietonista numer jeden w Polsce. Jak go nie kochać?

sobota, 11 grudnia 2010

Kim jesteśmy?

Czytamy prasę i chcemy czytać jeszcze więcej. Omijamy brukowce i kolumny plotkarskie. Nie dlatego, że informacje o jeziorze pełnym wódki wydają nam się głupie. Po prostu szkoda nam czasu na bzdury. Chcemy wiedzieć co dzieje się na świecie i na sąsiedniej ulicy. Interesuje nas dobra publicystyka, świetne reporaże, kochamy inteligentne felietony i doceniamy wagę dobrze zbadanych i przystępnie napisanych analiz ekonomicznych. Jesteśmy nowocześni - czytamy na iPhone'ach, iPadach i na laptopach, bo cenimy czas. Znamy języki i czytamy nie tylko polską prasę. Kochamy zapach farby drukarskiej i papieru, ale rozumiemy też ograniczenia prasy drukowanej. Potrafimy również wyobrazić sobie, że w niedalekiej przyszłości będziemy płacić za dobre dziennikarstwo w sieci. Chcemy tylko wiedzieć, co warto przeczytać.

Właśnie dlatego założyliśmy ten serwis. Nie zamierzamy ścigać się z Wykopem, Pardonem czy Sforą, bo nie interesują nas filmiki z Youtube'a ani slideshow z najgorszymi operacjami plastycznymi w szołbizie. W internecie szukamy czegoś innego - szukamy informacji, wiedzy i pasjonującej lektury. Duże Litery to serwis, który będzie zbierał linki do najciekawszych tekstów w polskim (i nie tylko) internecie. Po prostu. Jesteśmy też otwarci na wasze sugestie. Stwórzmy razem otwarty przewodnik po ambitnym, nowoczesnym dziennikarstwie. W końcu dobry tekst żyje dłużej niż gazeta w której został opublikowany!