wtorek, 25 stycznia 2011

Pan od muzyki

Marcin Masecki, pianista uznawany za równego talentem Lesławowi Możdżerowi, lecz mniej hołdującego bożkom marketingu, rozmawia z Bartkiem Chacińskim z "Polityki".

Masecki, cudowne dziecko polskiej pianistyki, absolwent słynnego Berklee College of Music w Bostonie, podejście do muzyki ma niebanalne: w Carnegie Hall grać nie chce, zamiast wozić ze sobą Steinwaya, postanowił jeździć z niewielkim pianinem, a do tego uparł się, by "Sztukę fugi" Bacha nagrać nie w formacie Super Audio CD, jak miliard innych muzyków, ale na monofonicznym dyktafonie. Hochsztapler czy wizjoner?

Uruchamiamy dyskusję, której nie ma w świecie muzyki klasycznej. Nagranie zawsze ma brzmieć tak, żebyś zamykając oczy mógł się poczuć jak na koncercie. Innej filozofii nie ma. A w każdej produkcji muzyki popowej, nawet tej najbardziej masowej, operuje się technikami nagraniowymi – zwrotka z pogłosem, na refrenach przester, gitara z delayem, a fortepian we wstępie puszczony przez megafon. To są typowe ruchy. W klasyce nie ma na to szans. Dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz