W Rosji nie więcej niż 10 proc. ludności zna języki obce. Nie dlatego, że ludzie są dzicy, oni po prostu nie potrzebują informacji w innym języku niż rosyjski. Mają szeroką ofertę, i to nie tylko w internecie, podobnie jak Amerykanie czy Anglicy, którzy również w swojej masie nie błyszczą znajomością języków obcych. A do tego mamy doświadczone i silne firmy lokalne, które od lat oferują sprawdzone technologie. Przecież algorytm wyszukiwania Yandeksu jest starszy niż Google'a. Jako technologia zaczynaliśmy na przełomie lat 80. i 90., a jako witryna w sieci jesteśmy obecni od 1997 r. Google w tym czasie raczkował.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą internet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą internet. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 27 stycznia 2011
Inny świat
Vadim Makarenko z Gazety Wyborczej zabiera nas na wycieczkę w przedziwny świat rosyjskiego internetu, w którym wszystko postawione jest na głowie. Dowód? Proszę bardzo: Yandex, rosyjska wyszukiwarka, której szef jest bohaterem materiału Makarenki, deklasuje na rosyjskim rynku i Google'a, i Binga. To nie koniec: Rosjanie w ogóle najchętniej wybierają swojskie serwisy internetowe takie jak choćby mail.ru (email) czy spolecznosciowe Odnoklassniki.ru. W Polsce, kraju w którym rządzi niepodzielnie niebawem będzie rządził Facebook, a ludzie kochają swoje konta na Gmailu, blogi na Blogspocie i klipy w Youtubie, trudno sobie wyobrazić, że można do tego stopnia zamknąć się we własnym internetowym getcie.
W Rosji nie więcej niż 10 proc. ludności zna języki obce. Nie dlatego, że ludzie są dzicy, oni po prostu nie potrzebują informacji w innym języku niż rosyjski. Mają szeroką ofertę, i to nie tylko w internecie, podobnie jak Amerykanie czy Anglicy, którzy również w swojej masie nie błyszczą znajomością języków obcych. A do tego mamy doświadczone i silne firmy lokalne, które od lat oferują sprawdzone technologie. Przecież algorytm wyszukiwania Yandeksu jest starszy niż Google'a. Jako technologia zaczynaliśmy na przełomie lat 80. i 90., a jako witryna w sieci jesteśmy obecni od 1997 r. Google w tym czasie raczkował.
W Rosji nie więcej niż 10 proc. ludności zna języki obce. Nie dlatego, że ludzie są dzicy, oni po prostu nie potrzebują informacji w innym języku niż rosyjski. Mają szeroką ofertę, i to nie tylko w internecie, podobnie jak Amerykanie czy Anglicy, którzy również w swojej masie nie błyszczą znajomością języków obcych. A do tego mamy doświadczone i silne firmy lokalne, które od lat oferują sprawdzone technologie. Przecież algorytm wyszukiwania Yandeksu jest starszy niż Google'a. Jako technologia zaczynaliśmy na przełomie lat 80. i 90., a jako witryna w sieci jesteśmy obecni od 1997 r. Google w tym czasie raczkował.
poniedziałek, 10 stycznia 2011
Człowiek roku
Mark Zuckerberg, twórca serwisu internetowego Facebook. Tygodnik Time poświęca mnóstwo miejsca człowiekowi roku 2010 ale, naszym zdaniem, przesadza z ilością lukru na tym ogromnym torcie.
The reality is that Zuckerberg isn't alienated, and he isn't a loner. He's the opposite. He's spent his whole life in tight, supportive, intensely connected social environments: first in the bosom of the Zuckerberg family, then in the dorms at Harvard and now at Facebook, where his best friends are his staff, there are no offices and work is awesome. Zuckerberg loves being around people. He didn't build Facebook so he could have a social life like the rest of us. He built it because he wanted the rest of us to have his.
The reality is that Zuckerberg isn't alienated, and he isn't a loner. He's the opposite. He's spent his whole life in tight, supportive, intensely connected social environments: first in the bosom of the Zuckerberg family, then in the dorms at Harvard and now at Facebook, where his best friends are his staff, there are no offices and work is awesome. Zuckerberg loves being around people. He didn't build Facebook so he could have a social life like the rest of us. He built it because he wanted the rest of us to have his.
piątek, 7 stycznia 2011
Wschodnie obietnice
Pisaliśmy niedawno o Aliszerze Usmanowie, a polski Forbes przedstawia sylwetkę Jurija Milnera, szefa fundusz inwestycyjnego DST, którego współwłaścicielem został uzbecki miliarder. Milner, z wykształcenia fizyk, poczynał sobie dotąd nieźle – rozdaje karty w rosyjskim internecie, a za granicą zainwestował m.in. w serwis zakupowy Groupon i w Zyngę, producenta gier robiących furorę na Facebooku. Można się spodziewać, że DST, uzbrojony w miliardy Usmanowa, będzie jeszcze dzielniejszym graczem na rynku obiecujących serwisów internetowych. Początek pod nowym panem Jurij Milner miał niezły – kupił udziały w Facebooku.
Milner liczy na to, że systemy społecznościowe to nie kolejna moda w internecie, tylko pełnowartościowa rewolucja, która całkowicie i bezpowrotnie zmienia oblicze sieci i potrwa jeszcze co najmniej 10 lat. Jego stawka to wziąć z tej rewolucji maksimum.
– Wierzę, że nadchodzi tsunami, które poderwie w górę wiele łódek, a jeśli siedzisz w dużej łodzi, może ją poderwać bardzo wysoko – mówi Milner.
Milner liczy na to, że systemy społecznościowe to nie kolejna moda w internecie, tylko pełnowartościowa rewolucja, która całkowicie i bezpowrotnie zmienia oblicze sieci i potrwa jeszcze co najmniej 10 lat. Jego stawka to wziąć z tej rewolucji maksimum.
– Wierzę, że nadchodzi tsunami, które poderwie w górę wiele łódek, a jeśli siedzisz w dużej łodzi, może ją poderwać bardzo wysoko – mówi Milner.
czwartek, 6 stycznia 2011
Mężczyzna po przejściach
Profil Aliszera Usmanowa, udziałowca rosyjskiego funduszu inwestycyjnego DST, który kupił ostatnio, do spółki z amerykańskim bankiem inwestycyjnym Goldman Sachs, sporo udziałów w Facebooku. Usmanow, rosyjski oligarcha i jeden z najbogatszych ludzi świata, majątek zbudował na wydobyciu surowców. Jest postacią niejednoznaczną, w czasach ZSRR spędził parę lat za kratami, uchodzi za człowieka świetnie ustosunkowanego w kręgach dawnego KGB i pozostającego w przyjaźni z prezydentem Uzbekistanu Islamem Karimowem, jednym z najbardziej odrażających tyranów Azji. Trzy lata temu Usmanow próbował przejąć londyński klub piłkarski Arsenal i wówczas właśnie Guardian napisał o nim wspomniany tekst, który niestety przynosi więcej pytań niż odpowiedzi.
Usmanov is said to be close to Putin and he appears, in recent months, to have gone to extravagant lengths to remain so. Last month he paid around £35m for the art collection of the late cellist Mstislav Rostropovich before it was due to go under the hammer at Sotheby's in London. He then donated the entire collection to the Russian Presidential Administration. He also paid a reported £2.5m for the rights to classic Soviet-era cartoons. They were handed over to a children's television channel, one that had just been set up by Putin.
Usmanov is said to be close to Putin and he appears, in recent months, to have gone to extravagant lengths to remain so. Last month he paid around £35m for the art collection of the late cellist Mstislav Rostropovich before it was due to go under the hammer at Sotheby's in London. He then donated the entire collection to the Russian Presidential Administration. He also paid a reported £2.5m for the rights to classic Soviet-era cartoons. They were handed over to a children's television channel, one that had just been set up by Putin.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Ojciec chrzestny
Obszerny portet Nicka Dentona, twórcy takich serwisów internetowych jak Gawker czy Gizmodo, człowieka, który zrobił więcej niż ktokolwiek inny dla przemiany blogosfery z niszy opanowanej przez cierpiących na grafomanię odmieńców w prężną gałąź medialnego biznesu, w którym liczą się oglądalność i przychody reklamowe.
Denton opinię ma nienajlepszą choć, jak twierdzą niektórzy, sam ją wykreował:
There exists in the collective media mind a caricature of Denton as an evil, soulless, Machiavellian puppeteer: the Wizard of Blogs. (...) From reading Gawker, I had learned that Denton is not just a terrible employer but one of “New York’s worst,” as well as an unapologetic liar and the kind of person who leaves his own party early in search of a better one.
Nawiasem mówiąc: dlaczego w polskich mediach pisanych nie sposób odnaleźć tak obszernych materiałów? Dziennikarzom nie chce się pisać (z doświadczenia wiemy, że z tym raczej nie ma problemów) czy redaktorom redagować (to już prędzej)? A może wydawcom nie chce się drukować długich tekstów, bo wychodzą z założenia, że czytelnik to kretyn, który potrafi za jednym zamachem zrozumieć tylko pięć akapitów więc lepiej nie zmuszać go do wysiłku?
Denton opinię ma nienajlepszą choć, jak twierdzą niektórzy, sam ją wykreował:
There exists in the collective media mind a caricature of Denton as an evil, soulless, Machiavellian puppeteer: the Wizard of Blogs. (...) From reading Gawker, I had learned that Denton is not just a terrible employer but one of “New York’s worst,” as well as an unapologetic liar and the kind of person who leaves his own party early in search of a better one.
Nawiasem mówiąc: dlaczego w polskich mediach pisanych nie sposób odnaleźć tak obszernych materiałów? Dziennikarzom nie chce się pisać (z doświadczenia wiemy, że z tym raczej nie ma problemów) czy redaktorom redagować (to już prędzej)? A może wydawcom nie chce się drukować długich tekstów, bo wychodzą z założenia, że czytelnik to kretyn, który potrafi za jednym zamachem zrozumieć tylko pięć akapitów więc lepiej nie zmuszać go do wysiłku?
Subskrybuj:
Posty (Atom)