Czesław Mozil w "Przekroju" w dziecięcym zadziwieniu kontempluje galaktyczny sukces, który stał się jego udziałem w Polsce. Jak tu nie lubić tego człowieka?
Gdy miałem 10, może 11 lat, wybierałem dowolny numer z książki telefonicznej i kiedy ktoś podnosił słuchawkę, bez słowa zaczynałem mu grać swoje pioseneczki. Czasami natychmiast się rozłączali, ale bywało, że trafiałem na jakąś starszą panią, która słuchała przez 10 minut, a potem dziękowała. „Ale ładne” – mówiła. W końcu jakoś mnie namierzyli, rodzice zostali wezwani do szkoły i nauczycielki poskarżyły, że wydzwaniam do ludzi. Musiałem z tym skończyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz