Jesteśmy już po spotkaniu Trójkąta Weimarskiego w Warszawie. Możemy odetchnąć - prezydent Komorowski nie uraczył gości z Niemiec i Francji anegdotami z polowań ani nie zaserwował żadnego dowcipu o relacjach męsko-damskich. Możemy więc, w ramach refleksji, przywołać niedawny tekst (niestety, krótki) Adama Krzemińskiego z "Polityki" i zastanowić się kim jest Angela Merkel, kanclerz RFN, kobieta która od ponad dekady rozdaje karty w niemieckiej polityce i uznawana jest za najpotężniejszą polityczkę (sorry, nie mogliśmy się powstrzymać) globu.
Najpotężniejsza kobieta świata – tak Angelę Merkel ocenia amerykański magazyn „Forbes” – bez problemów potrafi być za, a nawet przeciw. Jednego dnia uchodzi za opokę Unii, a drugiego za niemiecką egoistkę, która odmawia solidarności ze słabymi i rozbija euro. Wiosną 2005 r. jako kandydat CDU na kanclerza głosiła program neoliberalny. Ale już jesienią niepopularne reformy poprzednika spowolniała. W czasie konferencji klimatycznej nagle zmieniła zdanie, by nie naruszać niemieckich (i polskich) interesów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz