Andrzej Stankiewicz i Piotr Śmiłowicz z Newsweeka piszą o Ludwiku Dornie, człowieku, który wykonał polityczne salto mortale, wylądował twarzą w błocie i zapewnia, że wszystko jest porządku.
Teskt pełen jest pikantnych fragmentów, zawiera nawet otwarte uszczypliwości pod adresem jednego z głównych "wymiataczy" w PiS.
Dorn zorientował się, że ekipa Kluzik-Rostkowskiej go nie chce, kiedy nie został poinformowany, iż powstanie klub PJN. Rozpoczął rozmowy z PiS. Negocjacje były przeprowadzone w sposób dworski, bo„sułtan” Kaczyński nie spotkał się ze skruszonym „wezyrem” osobiście. Ofertę – drugie miejsce na liście PiS w okręgu podwarszawskim – przekazał za pośrednictwem „eunucha” Mariusza Błaszczaka, szefa klubu PiS.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz